Początek lata w Tulum to trudny skok temperatur i wilgotnośći. Nigdy nie wiem czy cięższe są pierwsze upały czy te ostatnie wrześniowe kiedy ziemia po letnich upałach wciąż paruje i oddaje ciepło. Zdecydowanie deszcz jest przyjemnym i wyczekanym momentem.
I tak sie stało dzisiaj. Błyski w oddali, chmury i wiatr.
W maju nie odwiedza nas za dużo turystów ale jest to piękna pora roku. Mniejszy tłok na nurkowiskach, spore obniżki w wypożyczalniach aut i zdecydowanie ceny noclegów sa najniższe. Nie polecam jednak tej pory roku niewprawionych w tropikalne lato turystom. Ten upał trzeba lubić. Na szczęście woda w cenotach ma swoje 24 stopnie cały rok i jest to przyjemny chłodek.
Dzisiaj po 100 minutowym trawersie z Cenotu Big G. (ciekawie co Robbie miał na myśli zakładając, że G nie ma nic wspólnego z wielkim polskim G) do Cenote Noruega poczułam znowu swieżość i przyjemna temperaturę ciała. Utrzymywała się dobre 30 min po wyjściu…
Na fotko majowe wieczorne niebo nad zatoką Soliman, kilka kilometrów na północ od Tulum.